Droga doskonalsza

Miłość nie jest jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie lub jak wiedza, której zabraknie.

Snuli piękne wizje na przyszłość. Rozmawiali ze sobą językiem „bez słów”, a inni choć nie do końca rozumieli, wyczuwali przekaz wielkiego uczucia. Spędzali wspólnie dużo czasu, żeby jak najlepiej się poznać. Później się pobrali. Ślub był piękny, mieli wrażenie, że samo Niebo oświeca ich drogę, rzucając na ziemię „stare” i wskazując „nowe życie”. A potem mijały dni, tygodnie, lata... I patrzą teraz na siebie nawzajem z niedowierzaniem: Czy to na pewno ten sam człowiek, który stał ze mną przed ołtarzem? Gdzie podziały się nasze piękne słowa? Gdzie euforia towarzysząca kiedyś każdej wspólnej chwili? A skoro już ich nie ma, to może… lepiej się rozstać???

Był wspaniałym lekarzem. Jego diagnozy zawsze się sprawdzały. Miał wielką wiedzę medyczną i posiadał niezwykłą umiejętność do prowadzenia rozmów z chorymi. Niekiedy wydawało mu się, jakby był narzędziem w rękach samego Stwórcy, który przekazał mu dar uzdrawiania. Jednak po pewnym czasie… poczuł „wypalenie zawodowe”. I pomyślał, że chyba lepiej skończyć z tą pracą. Jest przecież zamożny, nie musi się niepokoić o liczbę swoich pacjentów. Po co się męczyć???
...

Wiele darów w życiu otrzymujemy. Cieszymy się nimi, a potem, kiedy przychodzą trudniejsze chwile, pojawia się pokusa zniechęcenia. Może jednak źle je interpretujemy, uznając środki za cele, sprawy, które są jedynie pomocą za priorytety? I kiedy ich nie dostrzegamy, rezygnujemy z drogi. Popatrzmy na Apostołów - przemawiali, prorokowali, uzdrawiali, wskrzeszali. Święty Paweł w 12 rozdziale 1 Listu do Koryntian pięknie opisuje te wszystkie charyzmaty. A jednak na koniec dodaje jedno krótkie podsumowanie:„Lecz wy starajcie się o większe dary, a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą.” Jaka to droga? - Wszystko się odmienić może, ale miłość nigdy.

ms